czwartek, 9 października 2014

62. posiedzenie Senatu - wystąpienie w debacie nad informacją Ministra Pracy i Polityki Społecznej i Prezesa ZUS o stanie finansowym Funduszu Ubezpieczeń Społecznych

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Każda dyskusja, która dotyczy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, systemu emerytalnego, zawsze, prędzej czy później, schodzi na wysokość emerytur, reformę emerytalną i skutki tej reformy. I o tym chciałbym kilka słów powiedzieć.
Niezbędne informacje dotyczące sytuacji finansowej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i ZUS otrzymałem. Ponieważ sam też interesowałem się tymi liczbami, chciałbym, aby tutaj wybrzmiało, że deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który dzisiaj jest taki, jaki jest – a to jest troszkę poniżej 3% produktu krajowego brutto, bo tak to trzeba mierzyć, nie w wielkościach bezwzględnych, które na przestrzeni lat są nieporównywalne – w przyszłości, za kilkadziesiąt lat, oczywiście przy pewnych założeniach dotyczących i demografii, i wzrostu produktu krajowego brutto, nawet przy konserwatywnych założeniach, powinien być niższy, niż jest obecnie. To powinno uspokajać wszystkich tych, którzy w dobrej wierze niepokoją się o przyszłość tego funduszu. Bo oczywiście są i tacy, którzy czynią z tego broń polityczną, ale to jest zupełnie inna bajka.
Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że ten fakt, iż Fundusz Ubezpieczeń Społecznych nie będzie w przyszłości zagrożony… Może inaczej: fundusz nigdy nie będzie zagrożony, ale chodzi o to, że podatnicy nie będą zagrożeni koniecznością podnoszenia podatków po to, żeby sfinansować wielki deficyt itd., itd. To, że nie będzie takiego zagrożenia, osiągnie się dzięki podstawowemu… czy raczej na skutek podstawowej zmiany wprowadzonej w 1999 r., czyli na skutek przejścia na zdefiniowaną składkę, na system obliczania emerytury według zdefiniowanej składki, czyli, krótko mówiąc, mówiąc prostym językiem, na skutek tego, że przyszłe emerytury będą niższe niż te, które by były, gdyby pozostał stary system. To jest nieuniknione, bowiem składki mamy takie, jakie mamy. Około 19% składki, jeśli weźmie się pod uwagę to, ile czasu się pracuje, a ile czasu się żyje na emeryturze, nie mogło wystarczyć na emerytury według dotychczasowego systemu – i stąd deficyt. Wystarczy to na przyszłe emerytury, ale pod warunkiem ich obniżenia. Różnego rodzaju wyliczenia – a to jest dosyć trudne – pokazują, że stopa zastąpienia, bo tak trzeba na to patrzeć, która dzisiaj utrzymuje się na poziomie powyżej 50%, za trzydzieści lat w dobrych warunkach wyniesie około 30%, a może i mniej. To jest średnia stopa. Zatem znacznej liczbie osób, które będą miały niższe dochody w ciągu całego swojego życia, zostanie wyliczona emerytura poniżej poziomu najniższej emerytury, która cały czas będzie istniała. I w związku z tym budżet będzie do tego dopłacał i wypłacał te najniższe emerytury.
Świadomość tego jest cały czas dość słaba w społeczeństwie, i to widać po młodych czy względnie młodych ludziach. Nie mówię o tych, którzy pracują na umowach śmieciowych, bo to jest ważna sprawa i mam nadzieję, że wreszcie zostanie załatwiona. A jest ona ważna nie tylko ze względu na uprawnienia pracownicze, które mają te osoby, czy jakieś tam pomniejszenie tych uprawnień pracowniczych, lecz także ze względu na to, że przynajmniej od części umów składka nie jest odprowadzana. Efekt jest taki, że dany człowiek, pracujący na takiej umowie, dowie się po iluś latach, że – mimo że może nawet nieźle zarabiał – będzie mu przysługiwała najniższa emerytura, notabene dofinansowana z budżetu państwa. Świadomość tego jest słaba i trzeba temu przeciwdziałać już dzisiaj.
Panie Ministrze, wykorzystuję każdą okazję, żeby o tym powiedzieć. W artykułach prasowych pisałem o tym, że trzeba rozwijać, budować świadomość o tych sprawach, trzeba zachęcać do samodzielnego oszczędzania – my to nazywamy III filarem, ale nazwijmy to tak, jak chcemy. Są odpowiednie rozwiązania ekonomiczne, finansowe, które do tego zachęcają, ale być może jeszcze za mało… Nie ma w tej sprawie żadnej, powiedziałbym, propagandy, choć może to złe słowo.
Przypomnę, że jak otwarte fundusze emerytalne wkraczały do naszego życia, to telewizja była pełna wiadomych reklam, często były to reklamy fałszywe i wprowadzające w błąd. Dzisiaj zaś potrzebne są reklamy finansowane przez państwo, finansowane ze środków budżetowych, które pokazywałyby, że warto oszczędzać, że trzeba oszczędzać, że w ten sposób będzie można w przyszłości otrzymywać w miarę godziwą emeryturę, bo w przeciwnym wypadku ta emerytura będzie po prostu żałosna.
Tego się dzisiaj nie robi. Wszyscy żyją w tej miłej świadomości, że jesteśmy na przełomie. Pokolenie, które nie przeszło do OFE i korzysta albo ze starych reguł, albo z nowych – w każdym razie tam był kapitał początkowy, który wiele zmieniał – jest spokojne. To pokolenie niewiele młodsze już zbyt dużo nie zaoszczędzi, więc jak będzie, tak będzie. Ale pokolenie dwudziesto-, trzydziestolatków za te dwadzieścia, trzydzieści lat… Ktoś powie, żeby się tym nie martwić, ale natura polityka jest taka, że… Jeśli ktoś chce być prawdziwym politykiem, to musi myśleć o dalszej przyszłości, a nie tylko o tym, co będzie za trzy czy cztery lata.
Panie Ministrze, apeluję o to, aby naprawdę poważnie podejść do tej sprawy i opracować jakiś program w tym zakresie. Warto zastanowić się nad tym, dlaczego ciągle tak niewiele osób – bo osiemset tysięcy to jest niewiele osób – oszczędza w III filarze. A część tych kont jest martwa, czyli tak naprawdę tych osób jest mniej. Dlaczego tak jest? Można choćby przeprowadzić jakąś ankietę w tej sprawie, jakieś badanie opinii publicznej, stworzyć jakiś poważny program, który sprawi, że te oszczędności naprawdę zaczną rosnąć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest sporo ludzi w Polsce, których nie będzie stać na takie oszczędności, których nie będzie stać na to, żeby odłożyć miesięcznie nawet 100 zł. Zgoda. Ale to nie oznacza, że mamy rezygnować ze wszystkich pozostałych inwestycji i z uświadamiania wszystkich pozostałych… Nie mówię już o tym, że te pieniądze zwiększają niejako dobrowolne krajowe oszczędności. Bo ta kombinacja, która była przy okazji OFE, w gruncie rzeczy wymagała dotowania przez budżet. A te dobrowolne oszczędności rzeczywiście mogą być przeznaczane na różne cenne i nakręcające koniunkturę gospodarczą inwestycje.
Kończąc, Panie Ministrze, apeluję, proszę, upraszam o to, żeby resort, bo to należy do pańskiego resortu, przedstawił w tej sprawie taki program działań, który Rada Ministrów by zaakceptowała i wdrożyła. A to wszystko można zrobić jeszcze w tym roku, do wyborów. To nic nie kosztuje. Trzeba tylko przeprowadzić porządny sondaż po to, żeby było widać, że ta ekipa, która dzisiaj Polską kieruje, która Polską rządzi, ma na uwadze przyszłość bardziej odległą, przyszłość młodych ludzi, którzy dzisiaj podejmują pracę, a żyją w nieświadomości. Dziękuję.