Pani Marszałek! Wysoki Senacie!
Rzeczywiście
ustawa jest precedensowa, a liczba wariantów, które mogą wystąpić,
liczba sytuacji, które mogą być trudne – przede wszystkim dla
kredytobiorcy, ale także dla banku – jest w tej chwili trudna do
przewidzenia, określenia. Większości zastrzeżeń, których tu wysłuchałem,
nie można z góry odrzucić, i to nie ulega wątpliwości. Ale musimy sobie
zadać pytanie: czy ta przedkładana ustawa – która rzeczywiście
najlepsza nie jest – jest gorsza od stanu obecnego? A stan obecny jest
taki, że nie ma żadnej regulacji. Stan obecny jest taki, że nikt nie
zabroni żadnemu bankowi, instytucji finansowej, przyjść do starszego
albo nie starszego, wszystko jedno… przyjść do obywatela, który jest
właścicielem mieszkania, i zaproponować mu odwrócony kredyt hipoteczny
na warunkach, które sobie wzajemnie uzgodnią. Można powiedzieć, że teraz
mamy wolną amerykankę i ta wolna amerykanka spowodowała, że powstały
inicjatywy zmierzające do tego, żeby tę sprawę jakoś uregulować, żeby
wprowadzić pewne zabezpieczenie. Z tego punktu widzenia nie mogę zgodzić
się z tymi, powiedziałbym, katastroficznymi określeniami, jakie tu
padały, że jest to ustawa, której celem… że intencją ustawodawcy było
zrobienie krzywdy obywatelom i pójście na rękę jakimś bliżej
nieokreślonym siłom, które będą tę ustawę wykorzystywać. Tak chyba nie
można powiedzieć.
Muszę
się za to do pewnego stopnia zgodzić z tym, że ustawę można było
opracować lepiej. Jesteśmy w takiej sytuacji, jak to zawsze Senat, że…
Ustawa, która przychodzi z Sejmu, ma już pewien skończony kształt. Można
do niej wprowadzać poprawki, ale, jak wiadomo, w pewnych granicach i
trudno ją przemodelować kompletnie albo w znaczącym stopniu. Pan senator
Augustyn mówił o tym, że prawdopodobnie nie będzie specjalnego runu na
te kredyty, na co wskazują przykłady innych krajów. Ale zróbmy krótki
rachunek. Powiedzmy, że 3% właścicieli mieszkań, czyli około trzystu
tysięcy osób zdecyduje się na taką operację. Oczywiście będzie to
rozłożone w czasie, ale… Mamy mniej więcej dwanaście milionów
gospodarstw domowych w Polsce. Niech tylko 1% z nich padnie ofiarą, nie
mówię, że zaraz oszustwa, ale takiego naciągactwa po prostu, bo się nie
zorientuje, bo nie potrafi itd. To się robi kilka tysięcy osób. Już
widzę te czołówki w gazetach i w tabloidach, że to jest nowa afera Amber
Gold, że nie pomyślano, nie zabezpieczono, puszczono na żywioł itd.
I
trzeba sobie zadać pytanie, czy… Bo może to jest przesada, może to jest
w ogóle to niemożliwe. Otóż to jest możliwe. Zapytałem o rzeczoznawców…
Przypominam jeszcze raz, że cały czas mówimy o transakcjach zawieranych
z osobami, które mają kłopot ze zrozumieniem… z przeczytaniem ze
zrozumieniem kilkudziesięciu punktów zapisanych drobnym drukiem na
kilkunastu stronach. Wiem, że pan senator zaraz zgłosi wniosek, żeby
druk był większy, ale to nie wystarczy. (Oklaski)
Jeżeli
pojawi się tysiąc czy dwa tysiące takich przypadków, to jako
ustawodawcy naprawdę będziemy mieli kłopot z tym, że nie wprowadziliśmy
pewnych zabezpieczeń. Jakie zabezpieczenia mam na myśli? Otóż tak jak na
ogół jestem dość wstrzemięźliwy, jeżeli chodzi o czarnowidztwo i
montowanie tysiąca zabezpieczeń, to w tym przypadku… Senator Pęk mówił
na przykład o Banku Gospodarstwa Krajowego. Uważam, że kontrola tego
rodzaju umów byłaby znacznie lepsza, gdyby… Oczywiście każdy bank może
zawrzeć taką umowę, bo prawo jasno stanowi, że nie można odmówić żadnemu
bankowi, ale zobowiązanie Banku Gospodarstwa Krajowego do zawierania
takich umów, do dyskusji, do tego, żeby był na to otwarty, byłoby
szalenie istotne. I niechby to zabezpieczenie obowiązywało przez pewien
czas, niechby obowiązywało przez dwa pierwsze lata funkcjonowania tej
ustawy po to, żeby zorientować się, jak sprawy wyglądają, i żeby dać
każdemu obywatelowi gwarancję, że będzie rozmawiał z instytucją, która
jest kontrolowana i która z pewnością nie będzie go naciągać. To byłoby
bardzo istotne w tym miejscu. To jest także kwestia tych rzeczoznawców.
Co tu dużo gadać, to bank przyprowadzi rzeczoznawcę, obywatel nie będzie
miał własnego rzeczoznawcy. Nie będzie się kłócił o rzeczoznawcę.
Mówimy cały czas o takim obywatelu, który ma kłopot. Nie mówimy o takim,
który jest starym wygą i doskonale da sobie z tym radę. Można było
pomyśleć na przykład o tym, żeby każda taka umowa była obowiązkowo
opiniowana. Zostawmy na boku Bank Gospodarstwa Krajowego. A więc przez
kogo? No, mamy instytucję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mamy
Federację Konsumentów. Gdyby na przykład rząd dał określone środki na
to, żeby w każdym województwie powstała taka komóreczka, która by
obowiązkowo opiniowała taką umowę i przedstawiała tę opinię
kredytobiorcy, i on by się na przykład dowiedział, że wycena jest
skandaliczna albo że wpisano jakieś warunki, które nie powinny tam się
znaleźć, więc powinien być ostrożny… No, wtedy czulibyśmy się pewnie,
ale tego nie ma. Nie wiem, czy to… Jeżeli chodzi o Bank Gospodarstwa
Krajowego, to tego w ogóle nie da się dzisiaj zgłosić w formie poprawki.
Podobnie jest, jeśli chodzi o tę sprawę, na przykład z Urzędem Ochrony
Konkurencji i Konsumentów, chyba że ktoś coś tutaj wymyśli, ale raczej w
to wątpię, bo nie mamy na to czasu, a ta sprawa wymaga poważniejszego
podejścia.
Chcę
powiedzieć, że aczkolwiek generalnie popieram ideę i uważam, że to było
konieczne, niepozostawianie tego na żywioł… Chodzi o to, że jak my się
porównujemy z krajami zachodnimi, gdzie to istnieje, to nie bierzemy
jednej rzeczy pod uwagę – mianowicie takiej, że w Polsce po reformie
emerytalnej emerytury będą niskie. Dzisiaj obywatele jeszcze nie do
końca zdają sobie z tego sprawę, ale zaczną sobie zdawać sprawę. I
przechodząc na emeryturę nagle zobaczą, że ich sytuacja zdecydowanie się
pogorszyła w porównaniu z tą, kiedy pobierali jakieś wynagrodzenie. I
wtedy będą znacznie bardziej skłonni do zawierania takich umów niż
gdzieś indziej, w innych krajach. Tak że chcę powiedzieć, że bez tych
zabezpieczeń będę miał bardzo poważne obawy. Nie wiem, jakie poprawki
będą tutaj zgłaszane, ale oczywiście przyjrzę się im i będę podejmował
własną decyzję w tej sprawie. Jednak ustawy w tym kształcie – przy
całym, że tak powiem, szacunku i uznaniu dla resortu, który podjął temat
– ja bym nie poparł. Dziękuję.