Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Przede
wszystkim bardzo dziękuję panu senatorowi Rulewskiemu za ciepłe słowa
na mój temat i za zwrócenie uwagi na to, że to, co nas łączy w omawianej
tu sprawie, to jest z całą pewnością wrażliwość na sprawy społeczne.
Ponieważ za chwilę przedstawię opinię inną niż wnioskodawca – no, może
nie do końca inną, niemniej jednak trochę inną w kwestii istoty ustawy –
to teraz w ramach pewnego rodzaju zabezpieczenia czy alibi powiem, że w
1993 r., kiedy zostałem ministrem finansów, pierwszą moją decyzją było
podwyższenie podatku dla najbogatszych i podwyższenie, za te właśnie
pieniądze, najniższych emerytur. Mówię to tak na wszelki wypadek, gdyby
ktoś chciał atakować moje stanowisko z tak zwanych pozycji liberalnych.
Mieliśmy
tutaj dyskusję… To znaczy to, że temat jest istotny, nie ulega
najmniejszej wątpliwości. To, że co i rusz mamy do czynienia z ludźmi, z
seniorami, którzy przychodzą z płaczem i stwierdzają, że tak naprawdę
nie mogą się leczyć, albo to, że widzimy w aptekach ludzi, którzy pytają
o ceny leków i rezygnują z ich zakupu – sam nieraz jestem tego
świadkiem – to nie ulega wątpliwości. A to oznacza, że ten system, który
stworzyliśmy i który istnieje… Bo nie jest tak, że nic się w tej
sprawie nie dzieje. Wiadomo przecież, że w przypadku chorób przewlekłych
stosuje się daleko idące ulgi, że jest dodatek pielęgnacyjny, że są
inne rozwiązania, które były wprowadzane na przestrzeni lat. Ale ciągle
to wszystko nie wygląda tak, jak powinno. A jest to obszar szczególnie
drażliwy, bo wiadomo, że ludzie, którzy mało zarabiają, mają bardzo
wiele problemów na każdym odcinku, na każdym, jednak to odcinek
zdrowotny jest tym odcinkiem, powiedziałbym, pierwszoplanowym. Tak że co
do tego nie ma sporu, temat jest jak najbardziej istotny. Chcę
podkreślić, że inicjatywa pana senatora Rulewskiego w tej kwestii
wywołała bardzo potrzebną debatę. Pojawił się określony projekt i do
tego projektu trzeba się ustosunkować. Wczoraj odbyliśmy tutaj bardzo,
powiedziałbym, pogłębioną dyskusję, przedstawiono multum danych
statystycznych, przy tej okazji dowiedzieliśmy się bardzo wielu
ciekawych rzeczy, nawet tego, ile opakowań jakich leków zużywają
pacjenci w określonym wieku. Muszę powiedzieć, że naprawdę jestem pod
wrażeniem tego, jak głębokimi, rozległymi danymi statystycznymi
dysponuje Ministerstwo Zdrowia, to są dane dotyczące niemalże
pojedynczych osób.
No
i pojawił się również wątek finansowy: 200 milionów zł – czy nas na to
stać, czy nie stać itp., itd. Otóż chcę powiedzieć, że uważam – w ogóle
nie negując tego, że można i o tym dyskutować – że ta debata przeszła
jakby trochę obok głównej kwestii, która jest w tej ustawie. Tak na
marginesie powiem, że jeśliby te 200 milionów załatwiało problem, to w
ogóle nie ma o czym mówić, bo moim zdaniem to jest tak ważna sprawa, że
200 milionów zł to jest skromna kwota. No ale, jak powiedziałem, rzecz
nie na tym polega.
Przytaczano
tutaj, między innymi w pytaniach, przykłady innych krajów, gdzie
generalnie osoby starsze, w wieku powyżej siedemdziesięciu czy
sześćdziesięciu ośmiu lat, korzystają z leków albo za darmo, albo za
bardzo niską opłatą. Wymieniano tutaj przykłady różnych krajów. Zwracam
uwagę, że w tych krajach jedynym kryterium był wiek, a nie to, ile kto
zarabia, jakie ma dochody, jaką ma emeryturę itd. itd.
My
też stosujemy proste kryterium w jednym przypadku: mianowicie w
przypadku inwalidów wojennych, których kryterium wieku nie obowiązuje. A
w propozycji, którą obecnie rozważamy, są dwa kryteria, kryterium wieku
– siedemdziesiąt pięć lat – i kryterium dochodów do określonej
wysokości: najniższa emerytura, najniższa renta. W sprawie wieku nie
będę się wypowiadał, to zawsze pozostanie sprawą dyskusyjną, czy to ma
być siedemdziesiąt pięć, czy siedemdziesiąt lat, choć emeryturę pobiera
się wcześniej niż w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, ale zostawiam ten
temat, bo to zawsze będzie dyskusyjne. Kluczową dla mnie sprawą jest to
drugie kryterium…
(Rozmowy na sali)
…nie
dochodu na głowę czy dochodu na gospodarstwo domowe itd., tylko
emerytury, czyli, powiedzmy sobie, pewnego świadczenia. I teraz proszę
sobie wyobrazić emeryta, który ma najniższą emeryturę, to jest 846 zł
brutto, i innego emeryta, który ma 850 zł, 870 zł, 890 zł, 900 zł itd. I
teraz, jak wprowadzimy tę ustawę, to za chwilę będziemy mieli całą masę
petycji ze strony emerytów, którzy mają dosłownie o kilkanaście czy
kilkadziesiąt albo nawet i 100 zł czy 200 zł wyższe emerytury i którzy
udowodnią, że ich sytuacja materialna jest nie lepsza, a może nawet
gorsza od sytuacji wielu tych, których znają i którzy korzystają z tego
świadczenia – bo to, co my chcemy wprowadzić, to jest rodzaj
świadczenia. Moim zdaniem nie tak się przyznaje świadczenia. Świadczenia
trzeba przyznawać albo według jasnego kryterium powszechnego, takiego
na przykład jak wiek, albo – jeśli chcemy, żeby to wyrównywało jakieś
braki dochodowe – z uwzględnieniem dochodu, określonej sytuacji,
określonych kosztów, które ponosi gospodarstwo domowe itd. itd. Takim
przykładem mogą być dodatki mieszkaniowe. Dodatki mieszkaniowe
uwzględniają dochód i uwzględniają pewne podstawowe koszty, które to
gospodarstwo domowe ponosi. W takim przypadku jak ten, o którym mowa,
potrzebny jest także wywiad socjalny itd. W przeciwnym razie, jeśli
przyjmiemy omawianą tu ustawę w obecnym kształcie, to stworzymy sobie
poważny kłopot. Liczba protestów, liczba postulatów, liczba chętnych do
rozszerzania wspomnianej ustawy – zresztą to będą naturalne postulaty,
trudno będzie zwyczajnie odmówić – będzie ogromna. Będziemy musieli tę
ustawę zmieniać, korygować albo w ogóle przejść na zupełnie inny system.
Chcę
jeszcze zwrócić uwagę na jedną kwestię, a mianowicie na to, że sytuacja
dochodowa emeryta, który pobiera najniższą emeryturę i jest emerytem
samotnym, jest inna niż sytuacja emeryta, która pobiera najniższą
emeryturę, ale jego gospodarstwo rodzinne nie jest jednoosobowe, to
znaczy są tam inne osoby, albo otrzymujące świadczenia, albo
zarabiające. Tak że według wspomnianego kryterium naprawdę nie można
tego robić. Ja to mówiłem na posiedzeniu komisji, a teraz powtarzam.
I
teraz konkluduję. Z przedstawionych względów ja omawianej tu ustawy nie
mogę poprzeć, mówię to jasno. Chcę jednak powiedzieć, że nie zgłaszam
wniosku o jej odrzucenie, bo chcę być świętszy niż papież. Jest
większość rządowa, która będzie musiała się z tym wszystkim borykać. Ja
tej ustawy nie poprę, mówię to jasno, ale, jak powiadam, nie zgłaszam
wspomnianego wniosku – także z tego względu, że zgadzam się z panem
senatorem Rulewskim, że mimo upływu lat my omawianej tu sprawy nie
rozwiązaliśmy do końca. W związku z tym taki, że tak powiem, wyłączny
sprzeciw nie byłby do końca uzasadniony. Chciałbym – kieruję te słowa do
pana ministra – żeby debata, która się tu odbyła i jeszcze się
odbędzie, zaowocowała jednak jakąś zmianą sposobu myślenia w tym
względzie, tak aby wyjść poza te, cenne skądinąd, podane przez pana
ministra statystyki o liczbie zużywanych opakowań i udowadnianie, że
omawiany tu problem nie jest taki wielki. To jest problem istotny, to
jest problem bulwersujący, to jest coś takiego… Są takie problemy, które
mogą dotyczyć stosunkowo niewielkiej liczby ludzi, ale przez całe
społeczeństwo odbierane są bardzo źle. I takie problemy powinny być
likwidowane. Ale, podkreślam, nie w taki sposób, jaki proponuje się w
omawianej tu ustawie. Dziękuję.