Dziękuję, Panie Marszałku, za tę rekomendację, ale ona tu, zdaje się, nie pomaga.
Nie,
ja nie czuję się jakoś związany z województwem mazowieckim, jeżeli już,
to z województwem wielkopolskim, z którego przez dziesięć lat byłem
posłem. Czuję się związany raczej z ustawą o subwencji regionalnej,
czyli tak zwanym janosikowym, ponieważ byłem współtwórcą tego
mechanizmu. I powiem więcej, będę również dzisiaj tego mechanizmu jako
takiego bronił. Są różne systemy finansowania samorządów w świecie, są
takie systemy, które opierają się wyłącznie na subwencjach i dotacjach,
wyliczanych według pewnej metodologii, i są takie, gdzie są tak zwane
dochody własne, i tak jak w Polsce udziały w podatkach – w podatkach
krajowych oczywiście, bo są jeszcze podatki lokalne. I w momencie, kiedy
w grę wchodzą udziały w podatkach krajowych, pojawia się pewien element
przypadkowości polegający na tym, że płatnicy tych podatków – zwłaszcza
duzi płatnicy albo duża liczba mniejszych płatników – rozłożeni są
nierównomiernie na terytorium kraju, i nie jest to ani winą, ani zasługą
jednostek samorządu terytorialnego. Niemniej jednak nie chce się
rezygnować z tej formy – chociaż obecny system powoduje wspomniane
problemy – dlatego że tam, gdzie ona funkcjonuje, w jakiejś mierze
zachęca jednostki samorządu terytorialnego do rozwoju przedsiębiorczości
na swoim terenie, ponieważ to zapewni im w przyszłości większe wpływy.
Ale w związku z tym, że jest, jak jest, to znaczy, że ten podział jest
nierówny, to i dochody są nierówne, no i oczywiście trzeba to w jakiś
sposób regulować i korygować. I stąd ta idea. Dlatego, jak poszedł
wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, ja byłem przekonany, że on tam
padnie i oczywiście padł. Trybunał zwrócił uwagę tylko na pewien
szczegół, ale co do zasady ten wniosek padł, po prostu nie było podstaw
do zakwestionowania zgodności z konstytucją. Zresztą jeśli chodzi o tę
ustawę– kieruję te słowa do pana senatora Skurkiewicza – to tutaj
żadnych zastrzeżeń konstytucyjnych zgłosić nie można, bo Sejm to przyjął
i tyle.
Jest
jednak problem, proszę państwa, jest problem. Po tych dziesięciu latach
funkcjonowania janosikowego – przepraszam senatora Matusiewicza, który
będzie sobie podstawiał pod to subwencję regionalną – warto
przeanalizować, jak to dzisiaj funkcjonuje. Wtedy, kiedy ten system
janosikowego był opracowywany, przyjęto, że wydatki są mniej więcej
podobne na poziomie gmin, na poziomie powiatów i na poziomie województw,
natomiast dochody własne są różne. I w związku z tym ułożono te tabelki
progresywne, patrząc na dochody własne, ustalono, ile trzeba naliczyć
janosikowego, a następnie, jak to podzielić na pozostałych.
Ja
podam przykład Warszawy, bo on jest bardzo znaczący. Mianowicie wtedy,
kiedy to opracowywaliśmy, w Warszawie w ogóle nie było mowy o tym, że
będą płacone jakieś odszkodowania z tytułu dekretu Bieruta. W związku z
tym przyjęto, że wydatki Warszawy są proporcjonalnie takie same jak
wydatki, nie wiem, Poznania, Krakowa itd., itd. Oczywiście Warszawa to
większe miasto, więc kwotowo wydatki są większe, ale proporcjonalnie są
takie same, bo wydaje się mniej więcej na to samo. No i dobrze, i tak to
funkcjonowało. I nagle w pewnym momencie pojawiły się odszkodowania,
które najpierw wynosiły skromne 20 milionów zł, potem 100, potem 200, a
teraz 400 milionów zł. Tak więc utrzymywanie tego stanu rzeczy i
mówienie, że naliczamy janosikowe na podstawie dochodów, no, nie jest
fair. Ja myślę, że zasada solidarności, która obowiązuje – a przecież
janosikowe wynika z zasady solidarności – musi działać w obie strony, to
znaczy kiedy ten, kto płaci, znajduje się w sytuacji nieprzewidzianej,
wtedy pozostali powinni to wziąć pod uwagę. W sprawie Warszawy
przyjęliśmy ustawę, która daje 600 milionów zł rozłożone na trzy etapy,
trzy części po 200 milionów zł. Ja chcę powiedzieć, że to jest
rozwiązanie doraźne i niewystarczające, bo środki potrzebne na
odszkodowania są większe.
Wydaje
mi się, że po upływie pięćdziesięciu lat warto jednak – zwracam się do
pani minister – zastanowić się nad jakimś algorytmem, tak bym to
określił, nad tym, w jaki sposób ma być wyliczone janosikowe, jeśli
chodzi o poziom gmin, powiatów, ale i województw. Sytuacja, w jakiej
znalazło się Mazowsze, które musi zapłacić w stosunku do dochodów
własnych – kwota 2 miliardów zł, o której mówiła pani minister, obejmuje
również dotacje – ponad 50% z tytułu janosikowego, no, jest sytuacją
nienormalną, i żadne województwo by tego nie wytrzymało. Czyli coś nie
gra w tym systemie. Póki co ja rozumiem, że wprowadzenie tego pomysłu,
który jest zapisany w ustawie, w ostatniej chwili rzeczywiście
spowodowałoby problemy w pozostałych województwach, które otrzymują
jakieś środki – i z tego trzeba jakoś wybrnąć. Tutaj pan senator Sepioł
wspominał coś o pożyczce. Zresztą widzę, że to już działa w tym roku.
Wydaje mi się, że to jest optymalne rozwiązanie, bo taka pożyczka będzie
przeznaczona na zapłacenie całości, wobec tego wszystkie województwa,
które na to liczyły i zapisały to w budżetach, otrzymają swoje
pieniądze. Oczywiście to jest obciążenie dla Mazowsza i tutaj panowie
senatorowie pytają: ale czy oni to zapłacą? Zobaczymy, czy zapłacą. Ale
daje to czas na zastanowienie się nad całym systemem i nad tym, co robić
dalej, więc… Nie mam w ręku takiej poprawki, ale rozumiem, że jest
jeszcze czas, żeby takową sporządzić i złożyć, i chyba tak ten problem
rozwiązać, ale generalnie – i tu apeluję do państwa senatorów, bo ta
ustawa nowelizująca ustawę o janosikowym może wyjść jeśli nie od rządu,
to tylko z Senatu, dlatego że tutaj, powiem najprościej, pomiędzy stoma…
Stoma?
(Głos z sali: Stoma.)
…Parlamentarzystami,
którzy na dodatek charakteryzują się dość dużą umiejętnością słuchania
innych, jest znacznie łatwiej opracować coś sensownego w tym względzie
niż w Sejmie, do którego mam wielki szacunek i który darzę estymą, ale
też znam jego ograniczenia i mankamenty. Tak że apelowałbym, żeby przy
pomocy rządu być może tę właśnie inicjatywę tutaj… Żeby przejrzeć
jeszcze raz ten algorytm, spokojnie na to popatrzeć, bo przecież nie
chodzi o to, żeby kogoś krzywdzić, coś komuś zabierać i kogoś tępić.
I
na koniec: marszałek Struzik rzeczywiście jest, jak sądzę,
najpopularniejszym marszałkiem w Polsce, ponieważ jest stale obecny w
prasie kolorowej, w tabloidach, w różnych pozach itd. I rzeczywiście
można czasami mieć jakieś zastrzeżenia, ale chcę powiedzieć, że kto jest
bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Pozostali są jakby
przedmiotem mniejszego zainteresowania wspomnianej prasy, a też by się
coś znalazło. Ostatnio słyszałem– nie będę wskazywał palcem, bo nie
jestem donosicielem – że marszałek jednego z województw wyłożył spore
pieniądze na odlanie pewnego dzwonu. I wprawdzie po jednej stronie tego
dzwonu jest podobizna papieża Jana Pawła II, ale po drugiej stronie jest
podobizna pana marszałka.
(Wesołość na sali)
(Głosy z sali: No tak…)
No
więc chciałbym tylko powiedzieć, że Polska jest duża i bogata, a
pomysłów jest wiele. I nie tylko marszałek Struzik powinien być pod tym
względem oceniany. Dziękuję.