Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Jeśli
chodzi o uwagę pana senatora Matusiewicza, to zaszło tu
nieporozumienie. Ja nie włączałem tutaj ani wydatków, ani dochodów
Warszawy do wydatków i dochodów Mazowsza. Pokazywałem tylko, że algorytm
mógł się już, że tak powiem, przeżyć, mógł nie brać pod uwagę pewnych
rzeczy. Podałem przykład Warszawy. Nie wiem, jak jest na Mazowszu. Być
może tam też coś takiego występuje. Minęło dziesięć lat i w związku z
tym powiedziałem, że trzeba po prostu dokonać przeglądu. Po dziesięciu
latach funkcjonowania mechanizmu trzeba dokonać przeglądu. Przypadki
takie jak ten – tu się w pełni zgadzam z panem senatorem Sepiołem – nie
mogą się więcej zdarzać. Widać wyraźnie, że brakuje tu – w tej chwili
nie mówię już o wysokości janosikowego – mechanizmu wyrównawczego,
stosowanego w sytuacji, w której koniunktura się załamuje. Tego tu nie
ma i to trzeba zrobić.
Co do wyliczeń, których dokonał przedstawiciel Dolnego Śląska… Pan senator Sepioł jest z Dolnego Śląska?
(Senator Janusz Sepioł: Z Małopolski.)
Z Małopolski. Najmocniej przepraszam. Myślę, że to nie uchybiło.
(Senator Janusz Sepioł: Ja się nie obrażam.)
Co do wyliczeń, jakich przedstawiciel Krakowa dokonywał dla Warszawy, to proponowałbym, żeby nie brać tego tak zupełnie serio.
(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Oni w Krakowie potrafią liczyć.)
Oni tak, ja wiem. Ja wiem, że potrafią liczyć, ale jeżeli chodzi o Warszawę, to liczą podwójnie.
(Wesołość na sali)
Jeszcze
raz powiem, że warto tą sprawą się zająć, warto na nią spojrzeć. W
końcu kiedyś ustalono jakiś wzór i z tego wzoru Warszawa miała ileś tam
płacić. I płaci. Prawda? Ale pojawiły się nowe okoliczności. I jeżeli z
analizy wyjdzie, że również po stronie dochodowej pojawiły się nowe
okoliczności, no to rzeczywiście nie będzie o czym mówić. Ale jeżeli
wyjdzie inaczej, to trzeba będzie skorygować mechanizm. Ja tylko
zmierzam do tego – jeszcze raz to podkreślam – że we współpracy z
Ministerstwem Finansów warto byłoby powołać jakąś małą grupę, by się
temu wszystkiemu przyjrzeć i ewentualnie zaproponować jakieś zmiany, bo w
przyszłości będziemy się z takimi sprawami stykali co chwila.