Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Ja
pilnie słuchałem wszystkich wypowiedzi, bo rzeczywiście ta dyskusja
jest znacznie szersza i musi być znacznie szersza niż dyskusja tylko o
progu czy nawet o regule wydatkowej, czego też częściowo dotyczy ta
ustawa, chociaż o tym troszkę mniej mówiliśmy. Wprawdzie po wystąpieniu
pana senatora Jackowskiego, który powołał się na tak wybitne autorytety
ekonomiczne jak poseł Kłopotek i poseł Gowin, pewna wstrzemięźliwość
mnie ogarnia, czy mogę się w tej sprawie wypowiadać, jednak spróbuję.
Otóż
tutaj taki główny pojedynek na argumenty rozegrał się między
wnioskodawcą większości a wnioskodawcą mniejszości. Obaj, jak sądzę,
uzasadniali bardzo wnikliwie i jedno, i drugie stanowisko. Gdybym miał
być sędzią w tym pojedynku, to powiedziałbym, że był remis ze wskazaniem
na senatora Kleinę. Dlaczego z takim wskazaniem? No bo rozdzielmy dwie
rzeczy. Pierwsza rzecz to jest dyskusja na temat całej polityki
finansowej, jaką toczymy, jaką prowadzimy od lat. Przecież dzisiejsza
sytuacja, wbrew temu, co tu niektórzy mówili, nie jest tylko pokłosiem
decyzji podejmowanych w ciągu ostatnich trzech, czterech czy pięciu lat.
To jest także pokłosie decyzji podejmowanych albo niepodejmowanych
znacznie wcześniej. Pan senator Bierecki słusznie mówił o tym, że
właśnie musimy mieć jakiś plan, musimy dokonać oceny tego wszystkiego,
co ten rząd robi, i tego, czego nie robi. I ja chcę powiedzieć, że jeśli
chce się równoważyć budżet, w każdym razie zmniejszać jego zależność od
długu, od deficytu itd., to nie chodzi o to, żebyśmy ciągle cięli
wydatki, bo to jest bez sensu – oczywiście powinniśmy dbać o dochody,
ale też nie będziemy bez przerwy podnosić podatków – tylko przede
wszystkim musimy patrzeć, czy pieniądze są wydawane prawidłowo, czyli
przeprowadzać reformy, reformy w różnych dziedzinach. Trzeba odczarować
to słowo, bo u nas różnie się do tego podchodzi, niekiedy słowo
„reforma” jest traktowane jako rodzaj powiedzmy nieszczęścia.
Systematycznie trzeba reformować gospodarkę, finanse publiczne. I te
reformy z reguły, bo na tym polega istota reform… Istota reform nie
polega na tym, że wszyscy są zadowoleni, może za jakiś czas tak, ale nie
w momencie dokonywania reform. W momencie dokonywania reform niektórzy
uważają tak, a inni są niezadowoleni i dlatego przeprowadzanie reform
jest trudne.
Jeśli
popatrzymy na historię taką dość niedaleką, powiedzmy, ostatnich
dziesięciu, jedenastu, dwunastu lat, to zobaczymy, jak to wyglądało.
Sojusz Lewicy Demokratycznej odziedziczył dziurę Bauca, wprowadzał
różnego rodzaju cięcia, które zresztą kosztowały… Bo przypomnę te cięcia
związane były z barami mlecznymi, biletami ulgowymi dla studentów. To
nie były najlepsze kierunki działań, ale widać było, że ryzykował, brał
to na siebie. Jeśli chodzi o rząd Belki, to Hausner zaproponował cały
pakiet tego rodzaju działań, które tylko częściowo udało się wdrożyć, bo
były one bardzo trudne do realizacji. Potem był rząd PiS, który żadnych
reform nie przeprowadził, żadnych. Przeciwnie…
(Senator Jan Rulewski: Rozdawał pieniądze.)
Przeciwnie, rozdał pieniądze.
(Senator Wiesław Dobkowski: Zmniejszył podatki.)
Zmniejszenie podatków to nie jest, Szanowny Panie, reforma.
(Senator Wiesław Dobkowski: Jak to nie?)
To jest rozdanie pieniędzy.
(Senator Wiesław Dobkowski: Właśnie, że jest…)
Ale,
proszę pana, nie ma sensu pobudzać gospodarki, która rozwija się w
tempie 7%. Jaki to ma sens? To tylko można wykoleić… Maszynista w
Hiszpanii jakby pobudzał ten pociąg… O tym nie mówmy. Właśnie wtedy był
czas na zlikwidowanie deficytu, nawet na osiągnięcie nadwyżki, były na
to szanse. Dalej był rząd Donalda Tuska. Czy zrobił wszystko? Nie. Nie
mam czasu, żeby w tej chwili mówić, czego nie zrobił, ale oświadczam, że
jak będę miał więcej czasu, to o tym powiem. Na pewno jednak zrobił
dwie trudne rzeczy – chodzi o reformę emerytalną, o przedłużenie wieku
emerytalnego i emerytury pomostowe. To było bardzo trudne i wywołało
nawet blokadę Sejmu przez związki zawodowe.
I
teraz pytam, czy we wszystkich tych sprawach pan senator Bierecki
głosował za nimi, był w ogóle za i chodziło tylko o szczegóły, czy też
był przeciw. Bo coś mi się zdaje, że był przeciw. Tak jak cały PIS
zresztą. Mało tego, propozycje wysuwane przez Prawo i Sprawiedliwość –
ale nie tylko, żeby była jasność, bo też przez SLD – polegały głównie na
tym, żeby znowu rozdać te pieniądze, i to po kilkadziesiąt miliardów
złotych.
No,
naprawdę, proszę państwa, choć mam już swoje lata, będę starał się
jeszcze wierzyć w to i czekać, że dojdzie do takiego momentu, kiedy i z
koalicji, i z opozycji – mówię to także do dzisiejszej koalicji, gdyby
kiedyś była opozycją – w sprawach zasadniczych i istotnych będzie
powstawała międzypartyjna grupa, która zastanowi się, jak to najlepiej
rozwiązać. Tak jak to jest na przykład w Stanach Zjednoczonych, na które
często się tu powołujemy.
Dzisiaj
mamy bardzo określoną sytuację, niezależnie od tego, jak ta polityka
była prowadzona. Chcę powiedzieć, że tak jak ją tu scharakteryzowałem,
aż tak źle nie była prowadzona w tych ostatnich kilku latach. Notabene
wydatki, o których tutaj mowa… Spisałem je sobie. I o ile na przykład w
roku 2009 wyniosły 297 miliardów, o tyle w roku 2013 – one mają ulec
jeszcze pewnemu zmniejszeniu, to są kwoty prognozowane – to ma być 326
miliardów. W ciągu tych kliku lat jest to przyrost rzędu niespełna 7%,
nominalnie. Czyli nie ma rozdymania wydatków, nie na tym rzecz polega.
Trzeba się zastanawiać nad dochodami, nad falowaniem tych dochodów, nad
pewnymi problemami w ich uzyskiwaniu i uważam, że temu warto poświęcić
debatę – tu się zgadzam z panem senatorem Rulewskim, że ministerstwo
finansów nie powinno unikać takiej dyskusji – ale nie ma co opowiadać o
rozrzutności, o tym, że się zadłuża, że na koszt przyszłych pokoleń
itd., itd., bo to jest nasz wspólny problem.
Dzisiaj
mamy prosty dylemat: nowelizować budżet czy nie? Bo albo go nie
nowelizujemy, co oznacza, że tniemy wydatki nie na 8 miliardów, tylko na
24 miliardy, albo nowelizujemy. Jeżeli nowelizujemy budżet, to musimy
również zawiesić próg, w pewnym sensie także na przyszły rok, dlatego że
rok przyszły jest jakby przechodzącym rokiem z deficytem i nie da się
od razu doprowadzić z powrotem do tej proporcji, która była dwa lata
temu. A więc to powinno zostać zrobione, no, chyba że chcemy dusić
gospodarkę – była już o tym mowa, więc nie będę tego powtarzał – w
momencie kiedy zaczyna się trochę odbijać.
Co
w takiej sytuacji? Ja rozumiem opozycję, że nie może… Tutaj był apel
pana senatora Szewińskiego do opozycji, żeby zagłosowała za. No, to
oczywiście jest naiwne. Ja tego nie oczekuję od opozycji, ale oczekuję
jednak bardziej rzetelnej argumentacji. Co zaś do głosowania… No, proszę
państwa, jeśli chodzi o głosowanie przeciw, państwo macie komfort, bo
wiadomo, że to zostanie przyjęte. Można zagłosować przeciw i potem
zawsze móc powiedzieć, że się było przeciw.
Jak
ja usłyszałem, że PIS w Sejmie się wstrzymał, pomyślałem sobie: no, są
jakieś skowronki, jaskółki zmian. Szybko się okazało, że to nieprawda.
Ale uwaga – i tu mam dla państwa niespodziankę: zajrzałem do wyników
głosowania i okazało się, że jeden poseł…
(Senator Stanisław Jurcewicz: Był za.)
…wstrzymał się od głosu.
(Senator Wiesław Dobkowski: Może się pomylił?)
Nie,
nie. Otóż, Panie Senatorze, ten poseł się nie pomylił, ponieważ był to
profesor doktor habilitowany ekonomii Jerzy Żyżyński. I nie mam
najmniejszej wątpliwości, że ten jedyny akademicki ekonomista w PIS
wiedział, co robi. Wiedział, że w tej sytuacji nie będzie głosował za,
ponieważ ma różne pretensje do rządu generalnie o politykę finansową: że
tego nie robi, tamto powinien robić lepiej itd., no ale nie będzie
głosował przeciw, bo gdyby przypadkiem jego głos miał przeważyć, co
oczywiście nie nastąpi, to wtedy zaczęłoby się cięcie wydatków i
zrobiłoby się nieszczęście. W związku z tym proponuję państwu senatorom,
żeby tym razem wzięli przykład z pana posła Żyżyńskiego.
Co
do sześćdziesięcioprocentowego progu, bo tutaj pan senator Bierecki
mówił o tym, że tak będziemy się posuwać, posuwać, a potem i ten
sześćdziesięcioprocentowy próg zniesiemy… Panie Senatorze, w tej
kadencji macie, że tak powiem, ponad 1/3 głosów, a więc na pewno do tego
nie dopuścicie, bo to byłaby zmiana konstytucji, a następne wybory
macie wygrać, więc tym bardziej do tego nie dopuścicie. Dlatego myślę,
że o tym nie będziemy mówić, że w ogóle nie będziemy rozważali takiej
kwestii, bo to w ogóle nie jest możliwe.
I
zupełnie już tak na końcu… Były tu podawane różne cytaty, zresztą
bardzo zabawne – o, właśnie pan senator szedł, który dużo tych cytatów
przytoczył – i muszę powiedzieć, że jest bardzo zabawne operowanie
cytatami. I powiem państwu jedną rzecz: cała Platforma Obywatelska,
oczywiście na czele z Donaldem Tuskiem, sześć lat temu, kiedy startowała
do wyborów miała program nierealny. Nierealny, neoliberalny program. Ja
mówiłem to wtedy i mówię to teraz – nie ma żadnej różnicy. Przez ten
czas Platforma przeszła bolesną ewolucję, tylko że była to rewolucja w
dobrą stronę – jakby była w złą stronę, to byłoby czym innym takie
podawanie cytatów. W gruncie rzeczy w swojej polityce zbliżyła się ona
do dzisiejszej opozycji po względem socjalnego podejścia. I to
powinniście chwalić, powinniście występować i chwalić, a okazuje się, że
też niedobrze.
(Senator Wiesław Dobkowski: Może oszukiwali.)
Proszę pana, w jakiejś mierze pewnie tak.
(Senator Wiesław Dobkowski: W kampanii oszukiwali.)
W
jakiejś mierze pewnie tak. Ale wie pan, jak ktoś… Co ja panu będę
mówił? Pan w sprawach, powiedziałbym, ducha jest tu w czołówce i pan
wie, że nawrócony to jest ktoś, na kogo czekamy.
(Senator Wiesław Dobkowski: Neofita.)
Dobrze…
(Senator Jan Rulewski: Tak wybiórczo.)
I
zupełnie już na koniec, proszę państwa, ostatnia uwaga, lekko
żartobliwa. Mianowicie my tu od czasu do czasu, kiedy chcemy coś
zegzemplifikować, to powołujemy się na jakieś kraje albo na jakieś
narody itd. Pan senator Bierecki nie uniknął tego i powołał się na
Pigmejów. Powołał się na Pigmejów – przypomnę, powiedział, że musi być
tu analiza – prawda? – żeby była pokazana przyczyna i skutek;
powiedział, że tylko Pigmeje nie wiedzą, że skutkiem aktu seksualnego
jest rodzenie się dzieci. Chcę powiedzieć, że Republika
Środkowoafrykańska, gdzie jest najwięcej Pigmejów, już wielokrotnie to,
proszę pana, prostowała. Wypowiadano się, że Pigmeje są już w pełni
uświadomieni w tej sprawie – proszę się więc na nich nie powoływać.
Radca kiedyś zwrócił mi uwagę, że jak dalej będziemy się powoływać na
Pigmejów, to oni publicznie powiedzą, że to w Polsce tak się dzieje,
ponieważ ze względu na brak wychowania seksualnego w szkołach młodzież
nie wie, że efektem aktu seksualnego jest niechciana ciąża. Dziękuję
bardzo.