czwartek, 6 czerwca 2013

34. posiedzenie Senatu - zapytanie w debacie nad ustawą o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi

Dziękuję, Panie Marszałku.
Panie Ministrze!
Jeżeli chodzi o czas przygotowania, to on miał taki być, miał być dwuletni. Wiemy jednak, że ustawa była nowelizowana w istotnych punktach i była nowelizowana całkiem niedawno. I właśnie dlatego samorządy czekały, zwłaszcza samorządy w wielkich miastach, gdzie problem tego, w jaki sposób liczyć opłaty, jakimi kryteriami się posługiwać, był bardzo istotny. To spowodowało sporo zamieszania. Początkowe rozwiązania nie były dobre. Ale to tylko komentarz, pytanie mam inne.
Mianowicie pan minister powiedział tutaj bardzo ciekawą rzecz o tym, co się będzie działo, jeżeli do 1 lipca samorządy nie wprowadzą nowego systemu. Wówczas zgodnie z ustawą każdy mieszkaniec będzie mógł wywieźć śmieci, jak rozumiem, przez jakąś firmę. Ta firma wystawi rachunek, a mieszkaniec z tym rachunkiem pójdzie do miasta i otrzyma pieniądze. Tak?
(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska Piotr Woźniak: Tak jest.)
Tak jest. I moje pytanie jest takie. Czy wobec tego w Warszawie można zostawić wszystko tak, jak jest? Tak by było najlepiej. No bo w tej chwili są odpowiednie firmy, te firmy wywożą śmieci i te firmy wystawiają rachunki. Czyli jeżeli po 1 lipca zostanie tak, jak jest, to wspólnoty, spółdzielnie itd. będą w imieniu mieszkańców przychodziły do miasta z rachunkami, a miasto będzie oddawać pieniądze. Prawda? I tak notabene będzie taniej. Bo w tej chwili koszty ponoszone przez mieszkańców są znacznie mniejsze. A więc czy można tak przyjąć?

Odpowiedź Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska Piotra Woźniaka:
Dziękuję bardzo.
Postaram się skomentować i odpowiedzieć na pytania pana senatora Borowskiego. Nowelizacja. Tak, to była nowelizacja, ale ja tu muszę przypomnieć historię. Dotyczyło to przede wszystkim systemu i możliwości włączenia zasad odpłatności. Ja przypomnę sytuację sprzed dwóch lat. W Senacie na przedostatnim czy ostatnim posiedzeniu komisji samorząd pod postacią Unii Metropolii Polskich zaproponował poprawkę przejętą następnie przez senatorów – wszystko było tak, jak należy, mamy to udokumentowane – która przewiduje rozłączność tych opłat. Zostało to zrobione na etapie senackim, kiedy rząd ma bardzo ograniczone możliwości komentowania, zresztą rząd sprzeciwiał się temu. To nie ja robiłem, kto inny, musiałem to wydostać z dokumentów. Na wniosek samorządów systemy odpłatności zostały rozłączone: od wody, od powierzchni, od mieszkania i od mieszkańca.
Wadliwość tego systemu już wtedy było widać na pierwszy rzut oka. Nie można, kierując się zdrowym rozsądkiem, obciążać takimi samymi opłatami – od zużycia wody to jeszcze pół biedy, ale od mieszkania – mieszkającej w stumetrowym mieszkaniu wdowy, starszej osoby, która produkuje czy wytwarza śmieci w bardzo niewielkiej ilości, i dziesięcioosobowej czy sześcioosobowej rodziny, mieszkającej na 120 m2, która wytwarza tych odpadów znacznie więcej. Więc wadliwość tego rozwiązania była widoczna od pierwszego momentu. Mamy rekord protestów naszej strony, administracji przeciwko rozłączaniu tych systemów odpłatności. Następnie po półtora roku samorząd, nie powiem, że elegancko, ale na pewno z dużą energią zaatakował rząd za nierozsądne przepisy, które rozdzielają te opłaty, żądając możliwości łączenia tych systemów w sposób, który jest lepszy. Oczywiście, choćby w ostatniej chwili, administracja się na to zgodziła, bo tamten system, było to widać gołym okiem, był przede wszystkim niesprawiedliwy, poza tym trudny. Tak przedstawia się historia. Zatoczyła ona koło od braku rozsądku do powrotu do rozsądku. I dobrze, że tak się stało. Dzięki temu systemy odpłatności mogą być ustalone w sposób sprawiedliwy i czytelny. Należało się zresztą spodziewać i samorządy spodziewały się tego, że przepisy, można powiedzieć, zatoczą takie koło.
A w tej chwili ci, którzy nie chcą wprowadzić ustawy, rzeczywiście używają tego argumentu, choć ja tego nie nazywam argumentem, tylko wymówką, bo w tym przypadku to jest wymówka. Najpierw na własne życzenie samorządów, bez możliwości dobrej reakcji rządu, przepis ten został wprowadzony, a potem gwałtownie oprotestowany. Jeżeli to jest metoda, to jest to taka metoda: najlepszą samoobroną jest samoatak. Na takie zdarzenia nie mamy wpływu.
System, który działa w tej chwili, mówię o systemie odpłatności, moim zdaniem jest sprawiedliwy i jest dobry.
Było pytanie o odpłatności w Warszawie. To byłby ruch pozasystemowy, gdyby utrzymywać taką zasadę, że każdy może sobie wynająć przedsiębiorcę. Moim zdaniem byłby to zresztą ruch zły, tak to zupełnie z zewnątrz skomentuję, bo jako przedstawiciel administracji w ogóle nie mogę tego przyjąć, jako rozwiązania pozasystemowego i łamiącego podstawowe założenia ustawy. To by przede wszystkim rozbiło, rozchwiało rynek, bo minęłoby dużo czasu, zanim znów możliwa byłaby prawdziwa konkurencja, co spowodowałoby, przynajmniej w średnim terminie, bardzo znaczny wzrost ceny tej usługi. Z uwagi na mechanizm zwracania pieniędzy, regresu za świadczoną usługę do kasy miasta, spowodowałoby to ogromne wydatki, przynajmniej na początku, na takim dłuższym początku, w poszczególnych samorządach. Ale gorsze jest to, że ten system nie spełnia zasadniczych wymagań ustawy, ponieważ nie mógłby przewidywać segregacji. W związku z tym łamalibyśmy wszystkie podstawowe zasady w zakresie odzysku i recyklingu, które narzuca nam Komisja Europejska, a które i tak powinniśmy, kierując się zdrowym rozsądkiem, przyjąć, doprowadzilibyśmy też do rozchwiania rynku przewoźników, a na koniec, prawdopodobnie, do zatrzymania inwestycji w zakładach zajmujących się odzyskiem, recyklingiem i ostatecznym unieszkodliwianiem odpadów. Ten system niósłby więc ze sobą same wady, zresztą ustawodawca trzy lata temu, kiedy ostatecznie przyjęto ustawę, założył, że to są rozwiązania absolutnie awaryjne i pomostowe.
Oczywiście ustawodawca przewidział też taką sytuację, że wybrany w drodze przetargu przewoźnik czy przedsiębiorca zajmujący się gospodarką odpadami komunalnymi na przykład zbankrutuje albo zniknie z rynku, i wtedy jest inne rozwiązanie. Ale tylko w takim przypadku, kiedy ze względów obiektywnych, z powodu tego, że coś się stało i przedsiębiorca przestał świadczyć usługę, powstała dziura. Wtedy mamy inny mechanizm. Ten zaś mechanizm był przewidziany przez ustawodawcę na wypadek, kiedy samorząd świadomie opiera się przed wprowadzeniem nowego systemu. Tak chciałbym na to pytanie odpowiedzieć.