Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Wiele
tutaj już powiedziano, zadano wiele pytań i udzielono wiele odpowiedzi,
ale może warto wyklarować pewne kwestie czy zadać pewne proste pytania.
Myślę, że niezależnie od tego, czy ktoś jest za wejściem Polski do
strefy euro, czy ktoś jest przeciw, wszyscy zgodzą się z tym, że, po
pierwsze, ta strefa euro istnieje, po drugie, to, jak ona będzie
funkcjonować, ma niewątpliwy wpływ na sytuację gospodarczą Polski. I
powinno nam zależeć… Nawet jeśli cieszymy się z tego, że jesteśmy poza
strefą euro, powinno nam zależeć na tym, żeby ta strefa funkcjonowała
jak najlepiej, bo my z tego będziemy odnosili korzyść. To jest pierwsza
sprawa.
Druga
sprawa. Jeżeli tak jest, to różnego rodzaju działania, które są
podejmowane w sposób zgodny, bo przecież nie w sposób wymuszony na kimś,
tylko w sposób zgodny… Wszelkie działania, które są w sposób zgodny
podejmowane po to, aby wydobyć strefę euro z kryzysu, powinny zyskiwać
nasze wsparcie. Utworzenie europejskiego mechanizmu stabilności… To jest
zresztą kontynuacja wcześniejszych działań, już wcześniej podejmowano
takie działania – na przykład utworzenie Europejskiego Funduszu
Stabilności Finansowej. Te działania oczywiście można krytykować, można
zastanawiać się, czy kwoty, które są tam przewidywane, są właściwe, czy
sposób ich przekazywania jest właściwy, czy to właśnie tym krajom mają
być przekazywane, czy na takich warunkach, czy na innych… O tym
wszystkim można dyskutować. No ale to nie zmienia postaci rzeczy. Proszę
państwa, dwadzieścia siedem krajów uznało, że to jest potrzebne. Było
tutaj pytanie, czy Polska w jakiś sposób uczestniczyła w tych pracach,
czy nie uczestniczyła. Oczywiście, że uczestniczyła. Rada Europejska
upoważniła przewodniczącego Van Rompuy’a do tego, aby przedstawił pewne
propozycje w tym zakresie. On je przygotował i skonsultował ze
wszystkimi, czego efektem było wniesienie formalnie przez rząd belgijski
tej propozycji. A więc jeżeli… Pomińmy już Polskę, premier polski
zrobił straszliwy błąd… Ale te dwadzieścia sześć krajów… One też zrobiły
błąd? Nagle ktoś tu odkrył, że to jest jakiś, nie wiem, spisek.
Przeciwko komu? Przeciwko sobie samemu? No, to chyba trochę bez sensu.
Trzecia
sprawa. Nasz sprzeciw rzeczywiście może to zablokować. No ale muszę
powiedzieć, że to byłaby czysta złośliwość. Przecież na razie nic nie
musimy tam wpłacać, w strefie euro nie jesteśmy… Jednakże nasza zgoda
jest potrzebna po to, żeby kraje strefy euro mogły sobie same pomóc, co i
nam jest potrzebne. I my nagle będziemy to blokować? Muszę powiedzieć,
że w ogóle tego nie rozumiem. Ja mogę zrozumieć dyskusje dotyczące tego,
czy to art. 89, czy art. 90… Mogę to zrozumieć. Ale w momencie, kiedy
przychodzi do głosowania, głosujmy merytorycznie: czy uważamy, że z
europejskiego punktu widzenia trzeba to blokować, czy też nie. Jeżeli
nie, to trzeba głosować za, Szanowni Panowie i Panie Senatorowie. A
skierowanie tego do Trybunału, to jest inny temat. Jeśli są wątpliwości,
to oczywiście można to potem skierować to do Trybunału, tak czy owak
będziemy mieli jakąś wykładnię w tej sprawie, ale nie blokować za
wszelką cenę, to byłoby nielogiczne.
I
wreszcie: czy to czymś grozi? Otóż gdybyśmy już byli w strefie euro, a
pojawiała się ta oto kwestia i musielibyśmy to ratyfikować – a
rzeczywiście z tym wiążą się obciążenia finansowe, ja jeszcze do nich na
chwilę wrócę… To jest rzeczywiście ważna, istotna zmiana traktatowa,
zastosowanie art. 90 jest jak najbardziej konieczne. Ale my przed sobą
mamy decyzję w sprawie wejścia do strefy euro i tu nie wystarczy zwykłe
zniesienie derogacji, my musimy w tym celu zmienić konstytucję, to
przecież wszyscy wiedzą, a do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 w Sejmie i
bezwzględnej większości w Senacie. Tak że nie ma obaw, że my nagle
zaczniemy coś płacić, że będziemy mieli jakieś obciążenia itd., itd.
Tego, nawet jakby ktoś chciał, to nie można by uczynić bez zmiany
konstytucji, więc nie ma obawy.
Może
jeszcze jedno. Podnosi się taką kwestię – to było podnoszone między
innymi przez senatora Jackowskiego – że są wątpliwości, a jak są
wątpliwości, to może się upewnijmy, może nie art. 89, a raczej art. 90,
wtedy wątpliwości znikną. Przede wszystkim to z deklaracji wynika… To
znaczy nie ma takiej pewności, że wszyscy są za, chodzi tylko o czysto
formalną sprawę. Ale nie to jest tu istotne, istotne jest co innego,
mianowicie nie można przyjąć takiej interpretacji prawnej, że jak są
wątpliwości, to trzeba sięgać do, że tak powiem, większej większości, bo
to by prowadziło do absurdu. Przeciwnie, w tym przypadku, jeżeli są
wątpliwości, to trzeba przyjąć takie rozwiązania, które ułatwiają
przeprowadzenie tej sprawy, a nie sięgać do większości 2/3 i 2/3, bo
taka musi być ta większość, notabene silniejsza niż w przypadku zmiany
konstytucji, zwracam na to uwagę. W tej sprawie? No, to już chyba jest
lekka przesada.
I
wreszcie sprawy finansowe. Na razie jeszcze nikt nic nie mówi o żadnych
wpłatach – ja nie mówię o Polsce, ja mówię o krajach strefy euro, które
będą musiały ponosić pewne obciążenia. Ale przecież takie fundusze już
istniały, to nie jest fundusz, który pojawia się po raz pierwszy, deus
ex machina, i nikt nie wie, jak to funkcjonuje. To już istniało i
przecież nie polegało na tym, że kraje wyciągały z budżetu pieniądze i
wpłacały te setki miliardów euro, bo tego nikt by nie wytrzymał. To
polega przede wszystkim na tym, że tego rodzaju instytucja uzyskuje
pieniądze na rynku finansowym: wypuszcza obligacje, uzyskuje pieniądze,
te obligacje są gwarantowane. Oczywiście ktoś może powiedzieć: no tak,
ale jak Unia się rozsypie, to trzeba będzie płacić. No ale właśnie
działamy tak, żeby się nie rozsypała.
Tak
że, proszę państwa, ja bym proponował, żeby nie straszyć się wzajemnie i
żeby nie było tego takiego odczuwalnego… Ja może się mylę, nie chcę
nikogo skrzywdzić, ale w niektórych wypowiedziach czuję takie
oczekiwanie na to, że to wszystko się rozsypie, a jeśli można temu
pomóc, to trzeba pomóc. Ja proponuję: więcej optymizmu. Dziękuję.