czwartek, 21 lutego 2013

27. posiedzenie Senatu - debata nad ustawą o ratyfikacji Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej - 1

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Troszeczkę wyszliśmy poza pytania, ale nie szkodzi, bo zmniejszy się zakres mojej wypowiedzi końcowej.Pytanie dotyczyło tego, dlaczego dzisiaj. Ja myślę, że pan minister jeszcze się wypowie na ten temat, ale z tego, co wiem, w marcu jest szczyt grupy euro i istnieje pewna szansa, że Polska będzie już na nim obecna. Ponadto w tej chwili, jeśli chodzi o ratyfikację traktatu – akurat chyba nie mam tutaj tej kartki – zdecydowana większość krajów, zarówno wchodzących w skład strefy euro, jak i niewchodzących w skład strefy euro, już ten traktat ratyfikowała. Gdyby miało dojść do tego, że niektóre kraje będą obecne na szczycie, a Polska akurat nie, to przypuszczam, że sami politycy mieliby pretensje do rządu, że tak to zrobił. Oczywiście można dyskutować o tym, dlaczego robimy to teraz, skoro można było miesiąc wcześniej itd… Tu się zgodzę. Ale skoro już jest tak, jak jest, to myślę, że warto uwzględnić ten element. Co do zapoznania się z tekstem, to mogę powiedzieć tak: ja nie jestem zachwycony faktem – mówię to uczciwie – że przyjmujemy to w tak szybkim tempie. Z drugiej jednak strony nie jest to dokument nieznany, nie jest to dokument, który pojawił się nagle. To jest dokument dyskutowany od roku, a znany, jeśli chodzi o publikację, przynajmniej od kilku miesięcy. W Sejmie był on dyskutowany bardzo szeroko. Ja mogę powiedzieć, że oczywiście formalnie został on wprowadzony do porządku obrad dzisiaj i były dwie godziny na to, żeby się z nim zapoznać. Nie jest on taki duży, nie jest taki długi. Jeśli pan senator Bierecki go znał, to znaczy, że poznał go wcześniej, a poznał go wcześniej, bo się nim interesował, a interesował się nim, bo jest parlamentarzystą odpowiedzialnym. A ponieważ wszyscy parlamentarzyści są parlamentarzystami odpowiedzialnymi, więc na pewno się z nim zapoznali. Jeżeli chodzi o ekspertów, to powiem, że z ekspertami jest tak… Dwie ekspertyzy były zrobione w Sejmie, cztery ekspertyzy udostępnił pan minister –wszyscy autorzy to są wybitni specjaliści od prawa europejskiego i konstytucyjnego – tak że w sumie było sześć takich ekspertyz. Jedna ekspertyza, pana profesora Mika, mówiła o tym, że trzeba zastosować art. 90, czyli formułę 2/3, a pięć ekspertyz mówiło, że nie trzeba go zastosować. Oczywiście, proszę państwa, ktoś może się na tym opierać, ale… Jakby to powiedzieć? Proszę zrozumieć, że nie jest to sytuacja, w której łamie się czyjeś kręgosłupy, generalnie jest jedna opinia odwrotna. I powiem szczerze… Ja nie jestem konstytucjonalistą, prawnikiem, ale z konstytucją miałem sporo do czynienia. I słowo daję, czytam ten traktat i jako żywo nie ma w nim przekazania kompetencji. Jeżeli chodzi o zarzut, który podniósł tutaj pan senator Bierecki, powołując się na opinię profesora Barcza, to sprawa jest bardziej złożona. Tu trzeba czytać nie tylko pkt 1, ale i pkt 3. Otóż rzeczywiście w pkcie 1… Chcę powiedzieć, że profesor Barcz… że są inne opinie, które mówią, że trzeba będzie stosować ustawę, jeżeli będzie się chciało złożyć oświadczenie. Profesor Barcz rzeczywiście pisze, że w tej sprawie nie jest potrzebna ustawa, że rząd w ramach legitymacji zawartej w samym traktacie może złożyć oświadczenie. Ale to jest w pkcie 3. Dlaczego on tak pisze? On tak pisze, bo wypowiada się przede wszystkim na temat tego, czy cały traktat trzeba przyjmować większością kwalifikowaną, to znaczy, czy jest tam przekazywanie kompetencji, czy nie ma, i czego właściwie to dotyczy. I w pkcie 3 powiada on tak: traktat o unii fiskalnej poddaje określone materie wspólnemu, umownemu, reżimowi, w większości powtarzając obowiązujące już regulacje między państwami, które traktat ten zawarły, nie przekazuje jednak ani nie modyfikuje kompetencji Unii Europejskiej, nie jest bowiem w stanie z prawnego punktu widzenia tego sprawić. Tym samym nie jest spełniony istotny wymóg warunkujący uruchomienie specjalnej procedury ratyfikacyjnej na postawie art. 90 itd. Czyli innymi słowy uważa, że te – my o tym mniej dyskutowaliśmy – nazwijmy je, rygory, które tam są zawarte, nie ingerują w nasze życie, my sami będziemy podejmowali te decyzje. I my z tymi decyzjami się zgadzamy, chyba że ktoś się nie zgadza i mówi na przykład, że można zlikwidować te 60% długu publicznego w relacji do PKB.
Jeżeli chodzi o doktrynę, o której mówił pan senator Bierecki… Pan mówił, że są różne doktryny i dlaczego przyjmujemy tylko jedną. Po pierwsze, jakąś trzeba przyjąć. Po drugie, trzeba przyjąć taką, która ma jednak jakby dominujące poparcie. Po trzecie, to nie jest taka sztywna doktryna. O tym nie mówiłem. Ten traktat – jeszcze raz podkreślam: akurat nas to w tej chwili nie obowiązuje – nie jest taki sztywny, on nie prezentuje takiej doktryny neoliberalnej. On powiada, że deficyt strukturalny… Wyjaśnię, że deficyt strukturalny to nie jest dokładnie ten deficyt, który jest na przykład u nas w tej chwili, tak liczony, tylko to jest deficyt, który się oblicza przy pełnym zatrudnieniu, czyli na przykład dzisiejszy deficyt się koryguje w dół, bo mamy bezrobocie. Są na to metody, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. Czyli innymi słowy… I ten deficyt powinien wynosić maksimum 0,5%, ale jeżeli w kraju relacja długu do PKB wynosi poniżej 60%, to ten deficyt może wynosić nawet 1% w warunkach pełnego zatrudnienia. W warunkach pełnego zatrudnienia nie ma potrzeby, żeby on wynosił więcej. Jeżeli pojawia się spowolnienie gospodarcze, jakiś kryzys, kryzysik, rośnie bezrobocie, to on może być podwyższany do 3%. To jest zupełnie, że tak powiem, wystarczające. W szczególnych przypadkach może wynosić nawet więcej, ale jeżeli pojawią się szczególne okoliczności. To nie jest taka sztywna doktryna, która mówi: dawaj, zero ma być i koniec, a kto przekroczy, ten będzie karany itd., itd. To wszystko podlega procesowi negocjacji. Podobnie jest, jeśli chodzi o schodzenie z długu publicznego. To akurat nas nie dotyczy, bo my się tego trzymamy. Gdyby krajom, w których dług publiczny wynosi powyżej 60%, też narzucić dzisiaj obowiązek gwałtownego obniżenia tego długu publicznego, to musiałyby one tak ciąć wydatki, że mielibyśmy do czynienia rzeczywiście z katastrofą. W związku z tym tam jest bardzo długofalowy, rozłożony na dwadzieścia lat proces schodzenia poniżej tych 60% itd., itd. Tak że, Panie Senatorze, pragnę uspokoić, że to akurat badali europejscy ekonomiści, a europejscy ekonomiści nie są przesadnie liberalni, raczej wywodzili się z innych kręgów.  Jeżeli chodzi o… No tak, pan senator Bierecki użył takiego sformułowania „co warte jest miejsce przy stole?”. Ja powiedziałbym tak: nie jest to może miejsce decydujące, gdzie jak polski premier coś powie, to wszyscy się przysiądą, ale miejsce przy stole jest zawsze więcej warte, niż miejsce pod stołem albo zupełnie gdzie indziej. Tak na to patrzmy. Życie w ogóle nie jest czarno-białe. Tak tylko daltoniści mówią. Życie jest mieszane. Musimy wybierać najlepsze warianty, zdając sobie sprawę z tego, że mogą być gorsze. To jest rozwiązanie na pewno lepsze.
Jeszcze raz mówię… Pan senator Bierecki użył sformułowania „przyjmujemy – będziemy zobowiązani”. Nie będziemy zobowiązani. Proszę takiego sformułowania nie używać. Ja mogę dyskutować na temat słuszności tych wprowadzanych rygorów. Ja mogę dyskutować o tym, czy oświadczenie, czy nieoświadczenie… Ale naprawdę nie mogę dyskutować na temat stopnia zobowiązania Polski, bo jasno jest powiedziane, że Polska zobowiązana nie jest. Pan senator powiada: no dobrze, ale w roku 2018, 2019… że są plany itd. Przede wszystkim: co to znaczy, że są plany? Plany polegają na tym, żebyśmy do tego okresu… Nie znam takiego planu, ale załóżmy, że chodzi o to, by do tego okresu… Co zatem trzeba zrobić? Po pierwsze, rzeczywiście zejść z deficytem budżetowym, ustabilizować budżet, po drugie, jeszcze trochę obniżyć dług publiczny, bo jest on na dosyć ryzykownym dla nas poziomie, a to dużo kosztuje. Po trzecie, należy ustabilizować inflację na stosunkowo niskim poziomie, a po czwarte, zapewnić długoterminowe stopy procentowe na relatywnie niskim i stabilnym poziomie, czyli, krótko mówiąc, zadbać o to, żebyśmy nie musieli za dużo płacić za zaciągany dług. Takie są cele, które chcemy osiągnąć. A przecież te cele powinniśmy osiągać niezależnie od tego, czy jesteśmy w tej strefie, czy nie jesteśmy, bo to nam się po prostu opłaci gospodarczo. Kiedy osiągniemy te wszystkie cele, bo to nam się opłaca, powstanie pytanie: czy wchodzić do unii, czy nie wchodzić? A wówczas, Panie Senatorze, trzeba będzie uzyskać 2/3 głosów, w związku czym nic tu się nie stanie. Zakładam, że pan będzie w Senacie czy w Sejmie; będzie PiS, będzie cała opozycja, która być może nawet będzie rządzić i nie dopuści do tego bezeceństwa. I koniec. Te 2/3 są zagwarantowane, nie ma obawy w tym względzie.
Podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o podatki, o to, kto będzie decydował, itd. Nikt bez nas nie będzie decydował o podatkach. To jest jasne, o tym decyduje się na szczeblu Unii Europejskiej. Jeśli będzie się chciało zmieniać wewnętrzny pakt fiskalny w kierunku podatkowym, to my, będąc sygnatariuszem, powiemy „nie”. A w przypadku paktu fiskalnego musi być jednomyślność. Jak będą chcieli zmienić podatki dla państw strefy euro, to proszę uprzejmie, ale dla paktu fiskalnego – w żadnym razie. Tak że nie wydaje mi się, żeby były tu tego rodzaju problemy.
Jeśli chodzi o kwestię tego oświadczenia i o to, czy wszystko pójdzie gładko, czy potrzebna jest ustawa… Mam tu przed sobą opinie, w których… Pani profesor Wyrozumska… Nie, profesor z SGH, pan Artur Nowak-Far, pisze jasno, że oświadczenie, o którym mowa w artykule itd., wymaga zastosowania procedury art. 26 ustawy, a więc uzyskania zgody wyrażonej w formie ustawy. Profesor Barcz, jak wspomniałem, z innych względów – on w ogóle nie widzi problemu z tym paktem – mówi inaczej. No ale w takiej sytuacji decydujące jest publiczne oświadczenie rządu. Skoro rząd publicznie oświadcza, że nie zamierza się wiązać, to to absolutnie wystarczy. Mało tego, rząd mówi, że jeżeli będzie chciał się wiązać, to przyniesie ustawę, więc bardzo przepraszam, ale… Owszem, są w historii przykłady wielkiego wiarołomstwa, jak myślę, nikt nie jest wolny od tego grzechu, ale bez przesady – musimy przyjąć, że istnieje coś takiego jak publiczne oświadczenie. I w tej sprawie mamy takie publiczne oświadczenie złożone w imieniu rządu.
A już na koniec, proszę państwa, powiem, że tego rodzaju reguły, jak się je dobrze przeczyta… Nie wiem, jaki rząd przyjąłby… Wszystko jedno, czy chodzi o ten, czy jakkolwiek inny rząd – bardzo wątpię, że jeśli nie będzie musiał, to będzie je przyjmował. Po co na przykład obniżać swój deficyt w tempie, którego będzie wymagała Unia Europejska, skoro można to robić we własnym tempie? Po co spierać się z o takie czy inne reformy gospodarcze, skoro będziemy je robili we własnym tempie. Tak że kiedy czytam te reguły, to nie widzę żadnego interesu w tym, żeby je sobie po prostu przyjmować. No chyba że ktoś ma tendencje masochistyczne, a o to nie podejrzewam ani tego rządu, ani żadnego przyszłego.