Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ten
system został tutaj skrytykowany i powiedziałbym, że w zasadzie trudno
bronić go tak w 100%. System, który ma się w jakiś sposób odnosić do
systemu stosowanego w miastach czy na wsi, ale wobec pracowników czy
wobec osób prowadzących własną działalność gospodarczą, i który ma być z
tym jakoś porównywalny, natrafia na nieprzezwyciężalną w zasadzie
przeszkodę, jaką jest brak statystyki dotyczącej dochodów poszczególnych
rolników. Gdyby miał być porównywalny, no to po prostu tak musiałoby to
wyglądać. I te zamiary, które rząd ma co do przyszłości… I tu zgadzam
się z panem senatorem Rulewskim, że jeśli cokolwiek się uda wprowadzić w
przyszłym roku, to będzie już i tak duży sukces, dlatego że
wprowadzanie podatku od dochodów osobistych w rolnictwie jest niezwykle
skomplikowaną sprawą. Zakładam, że w jakiejś perspektywie to zostanie
jednak wprowadzone i wtedy, rzecz jasna, wszystkie te rozwiązania mogą
być równolegle przenoszone. Ponieważ tego nie było, a mamy określony
wyrok Trybunału – i w tej chwili nie wchodzę już w dyskusję dotyczącą
tego, kto to zgłosił, dlaczego itd., itd. – powinniśmy go realizować.
No
i powstało pytanie, jak skonstruować ten system, żeby on mniej więcej
oczywiście, w jakimś przybliżeniu, był co do obciążeń podobny do
systemu, który obowiązuje pracowników, a właściwie osoby prowadzące
działalność gospodarczą. Bo tak naprawdę gospodarstwo rolne to jest
prowadzenie działalności gospodarczej, chociaż są tam oczywiście także
pracownicy najemni i to jest sprawa, która tutaj musi być uwzględniona.
Oczywiście
cieszy mnie na przykład to, o czym mówił pan senator Chróścikowski,
który te sprawy zna przecież znakomicie: że rolnicy chcą płacić daninę.
Fajnie. Tylko to, co pan zaproponował, oznacza, że rolnicy nie będą
płacić daniny. Bo pan proponuje… My się możemy różnić w różnych sprawach
odnośnie do tego, jak dalece rolnicy są obciążani i czy powinni być
obciążani w takiej skali, czy w innej, czy tak rozłożyć te hektary, czy
inaczej, ale chodzi o to, żebyśmy nie wysyłali, że tak powiem, w
przestrzeń publiczną mylących sygnałów. Otóż jeżeli 9% chciałby pan
odejmować od podatku rolnego, to znaczy 9% kwoty podatku rolnego, jak
rozumiem. Ja pomijam w tej chwili kwestię kwot itd., bo to są zupełnie
inne kwoty. 2,5 q żyta to jest pewnie około 200 zł…
(Senator Jerzy Chróścikowski: 170 zł.)
Ile?
(Senator Jerzy Chróścikowski: 170 zł.)
Aha,
170 zł. Dobrze, ja już wziąłem nawet więcej niż 170 zł. A więc 9% z
tego to jest 15 zł rocznie. Ale pomińmy tę kwotę, bo to nie o nią
chodzi, tylko o to, że jak całą składkę odlicza się od podatku, to ona
nie trafia do gminy, w związku z czym budżet musi gminie to
zrekompensować. I zrekompensuje w tej samej kwocie, czyli całą składkę
zapłaci budżet, po prostu. A więc przynajmniej 1,25% musi być od tego
odliczone. Jak przecież wyglądała sytuacja w stosunku do pracowników i
do osób prowadzących działalność gospodarczą? Przez pewien czas było
dokładane 0,5%, czyli trzeba było z własnego dochodu… Potem to
podwyższaliśmy, aż w końcu stanęło na tym: 7,75% z podatku, a 1,25%
musisz wyjąć z kieszeni i dopłacić. Tak więc jest 1,25%. I odpowiednik
tego musi być dopłacony przez rolników. Czyli, jeżeli już, to nie 9% ma
być odejmowane od tego. Rolnik po prostu musi wyjąć z kieszeni jakieś
pieniądze. Teraz tylko pytanie, jakie i który rolnik. No i tutaj
oczywiście otwiera się pole do dyskusji. I muszę powiedzieć, że w
pierwotnym projekcie, który znamy, gdzie była mowa, że do 6 ha nic, 6–15
ha – 18 zł, a powyżej 15 ha – 36 zł, to moim zdaniem było mniej
sprawiedliwe od tego, co jest w tej chwili. Bo jednak tu pan senator się
ze mną zgodzi, że rolnik, który ma 16 ha i płaci 36 zł za siebie i
domownika, w porównaniu do rolnika, który ma 500 ha i też płaci 36 zł…
My wiemy, że to liniowo nie rośnie. Mówię tutaj o dochodach – one nie
rosną liniowo. W związku z tym przyjęcie, że to jest złotówka od
hektara, jest sensowniejsze. Na przykład rolnicy mający między 6 ha a 15
ha to przecież są ludzie ubodzy, co tam dużo gadać, chyba że ktoś
uprawia tam coś szczególnego, to zamiast płacić 18 zł, płaci 7 zł czy 8
zł. Można dyskutować, czy to nie jest za dużo, ale to jest na pewno
lepsze niż tamto, co było proponowane poprzednio. Tak więc to jest ruch w
dobrym kierunku.
No
i jeszcze ta kwestia, jak te 1,25% ugryźć, to znaczy jak to przełożyć
na dochody rolnicze. Nie ma tu dobrego systemu, powiem szczerze. Ja
wczoraj specjalnie, mimo że nie jestem członkiem Komisji Zdrowia, byłem
na posiedzeniu tej komisji i zadałem panu ministrowi Szulcowi parę
pytań, w jakimś momencie nawet kłopotliwych. Dokonane zostały pewne
wyliczenia – ja je robiłem również sam i one się mniej więcej pokrywają –
i jak myślę, te wyliczenia pokazują, że jest tu rzeczywiście pewna
równoległość. A więc przyjmujemy, że bierzemy pod uwagę tylko rolników,
którzy w ogóle będą płacić, czyli mających powyżej 6 ha, i nie zajmujemy
się tymi, którzy nie płacą, i obliczamy średnią składkę, jaka
przypadnie na gospodarstwo, z uwzględnieniem domowników. Wczoraj pan
minister wyliczył, że będzie to 19 zł, dzisiaj się poprawił, że 21 zł,
nie ma tu zasadniczej różnicy, z tego, co rozumiem, przeliczył to
dokładniej. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że przeciętny dochód w
rolnictwie to są mniej więcej 2/3 dochodu miejskiego, a w stosunku do
prowadzących działalność gospodarczą to jest połowa, bo ci, którzy
prowadzą działalność gospodarczą, mają trochę wyższe dochody niż
pracownicy, to tak to wychodzi, rzeczywiście jest to prawie dokładnie
połowa 43 zł, które przeciętnie płaci u nas prowadzący działalność
gospodarczą. Może to nawet trochę przypadkiem tak wyszło, bo to nie
musiało być dokładnie tak, ale w przybliżeniu jest to ten poziom.
Dlaczego
o tym mówię, Panie Senatorze? Dlatego że, po pierwsze, nie jestem
związany z BCC, o tym chciałbym pana zapewnić; po drugie, samego mnie
interesowało, jak to w końcu wyjdzie. W swoim czasie gdzieś tam
udzielałem jakiegoś wywiadu i powiedziałem, że te 18 zł i 36 zł to
wydaje mi się trochę przy dużo, biorąc pod uwagę także domowników.
Uważałem, że rolnicy powinni płacić, ale jednocześnie nie należy ich
przesadnie tu obciążać. Dlatego liczyłem to osobno. Wydaje mi się, że w
sumie po tych wszystkich poprawkach, wyliczeniach itd. – oczywiście w
przybliżeniu, bo idealnego systemu się nie stworzy – jest to zupełnie
przyzwoicie obliczone.
Na
koniec powiem tak. To jest na ten rok, zobaczymy, jak to będzie w
przyszłym roku, ale być może warto byłoby w ciągu tego roku popracować
jeszcze analitycznie nad dochodowością tych gospodarstw. Jeżeli trzeba
będzie przedłużać obowiązywanie tych przepisów, a podejrzewam, że trzeba
będzie przedłużać, to oczywiście będzie można pewne sprawy korygować. W
każdym razie moim zdaniem nie ma jakiegoś zasadniczego problemu, to
znaczy nie ma takiej sytuacji, w której ktoś został dramatycznie
obciążony. Ja bym powiedział tak. Bardziej zaniepokojeni mogą się czuć
ci rolnicy czy dzierżawcy, którzy mają setki hektarów, setki, ponieważ
złotówka od hektara i brani pod uwagę domownicy mogą wpłynąć na
powstanie rzeczywiście dużych kwot, a – powiedzmy sobie – w przypadku
nieurodzaju czy jakichś innych historii to jest problem. Ale ja nie
występuję w obronie, jak to państwo często mówicie, latyfundystów.
Trudno, gdzieś to ryzyko jest większe, gdzieś to ryzyko jest mniejsze.
Trzeba zadbać o to, żeby rolnicy, którzy są z całą pewnością ubożsi,
którzy gospodarują na mniejszej liczbie hektarów, nie byli tym
dotknięci.
Pan senator apelował o to, żeby odrzucić tę ustawę, a ja zaapeluję do pana senatora, żeby pan tego nie robił. Dziękuję.